Strona:Rej Figliki 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Jeden drugiemu gruſzki kradł.

DWá mieſzkáli w komorze, ieden miewał gruſzki,
Ktore ſobie więc kładał w głowy pod poduſzki.
Drugi mu ie wykradał, á ten iednę wziąwſzy,
Nákładł w nię cżegoś złego, pośrzodek wyiąwſzy.
A ten dybye poćichu, y rozgryźnie gruſzkę,
Gdy mu w zębiech uwiązłá, rzućił o poduſzkę.
A chcąc tego zátáić, rzekł ſą tu y gniłki,
Dobrze to ná łákomcá, chowáć ná pochwiłki.



Dwá ſie cżácżem názywáli.

DWá ſie pięknie ubrawſzy, dworſtwá używáli,
Cżacżem ſie przed drugiemi chodząc miánowáli.
Jeden rzecże z gromády, żeſcie cżácżo prawdá,
Ale ſie ſtrzeżcie pilno, boć wam być u dyabłá.
Siłá tu máłych dzieći, co gdy cżácżem gráią,
Poſpolicie ie potym w gowno zámiátáią.
A też cżácżká nie długo, bo wnet pośmledzieie,
A y wam s tych porfumow, pewnie twarz sśinieie.



Jeden drugiemu przez rurkę ſzeptał.

RUrká ſtałá co owo wroble z niey ſtrzeláli,
Potym cżymśi pachnącym s ſpodku ią zmázáli.
A iż ią też więc ſzepcą, więc ią ieden porwał,
A drugiemu ſmieiąc ſie przez ſtoł coś ſzeptáć chciał.
A ten noſá umyka, á łbem wierći wſzędy,
Pfo boday cie zábito, cośći ſmierdzi z gęby.
A on wąſa pomáca, áż perfumá oná,
Ktora byłá niedawno wypádłá z ogoná.