Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 172.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał czasu, odmawiał i modlitwy nieszporne. Właśnie przebywał groblę śród błota, gdy napotka wieśniaka, który go z rubaszną pozdrawia miną i temi słowy: Dobry wieczór księże! Zdziwiony pleban odpowiada: A wszakże to nie wieczór, ale rano. — Na to wieśniak rzecze z szyderstwem: Musi być wieczór, kiedy już po nieszporach! —
Przelękniony pleban poznał z kim rozmawia i prędzéj pojeżdżać kazał. Był to Boruta, co przybrał na się postać rubasznego wieśniaka.



Inną razą Boruta uprzykrzywszy sobie siedzieć na skarbach w lochach łęczyckich, umyślił przejść się po okolicznéj szlachcie. Przypadkiem trafił na wesele, pił i hulał; a podochociwszy sobie wdał się w kłótnię, tak, że musiał stanąć szlachcicowi do korda, który, że był zawołanym rębaczem, uciął mu od razu pazur u łapy. Odtąd Boruta niechce wyłazić z lochu, bo mu wstyd, że go szlachcic obciął tak szkaradnie.[1]


153. Twardowski.

Twardowski był dobry szlachcic, bo po mieczu i kądzieli. Chciał mieć więcéj rozumu, niż mają drudzy poczciwi ludzie i znaleść od śmierci lekarstwo, bo niechciało mu się umrzeć.
W staréj księdze raz wyczytał, jak djabła przywołać można: o północnéj przeto dobie wychodzi z Krakowa, kędy léczył w całém mieście i przybywszy na Krzemionki, zaczął biésa głośno przywoływać. Stanął prędko zawezwany: jak w one czasy bywało, zawarli z sobą umowę.

  1. O Borucie krąży taż powieść i w Litwie nadniemeńskiéj.