Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 170.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Minęło lat kilkadziesiąt, nim on chłopczyna wyszedł na dostojność biskupią.
Raz przejeżdżając puszczę ciemną i gęstą, niezajrzaną okiem, doszedł go jabłek zapach przyjemny. Rozkazuje więc swéj służbie tego owocu wyszukać; dworzanie wkrótce wracają i donoszą, że w pobliżu jest piękna jabłoń, ale żadnego nieda sobie urwać jabłka, przy niéj zaś klęczy starzec siwobrody.
Biskup wysiada z powozu, idzie na wskazane miejsce i z podziwieniem poznaje Madeja, okrytego siwizną, z długą, do ziemi zarosłą brodą, który go o wysłuchanie spowiedzi i rozgrzeszenie prosił. Przychylił się kapłan do jego prośby, a dworzanie z osłupieniem widzieli, jak w czasie spowiedzi jabłko po jabłku zamienione w białe gołąbki znikały w powietrzu. Jedno tylko pozostało jabłko, była to dusza ojca Madeja, którego sam zamordował, a ten grzech ciężki utaił: lecz, gdy wyznał i ten grzech ostatni, ostatnie jabłko przemienione w siwego gołąbka za innémi uleciało.
Modlił się gorąco biskup nad grzesznikiem; a gdy dał mu rozgrzeszenie i trącił palcem, ciało Madeja w drobny proch się rozsypało.


151. Iskrzycki.

Pewien pan w okolicach Tarnowa, potrzebował ekonoma. Jak raz jawi się nieznajomy człowiek, powiada, że się zowie Iskrzycki i prosi, aby jemu ten obowiązek powierzono. Pan przystaje; przychodzi do umowy, późniéj do zgody, nakoniec do kontraktu: już i kontrakt podpisany, już go pan wręcza nowo przyjętemu, kiedy z nienacka postrzega, że Iskrzycki nieludzkie ma pazury.