Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 125.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cha. „Jakimże wiankiem pokryjecie rozpuszczone włosy mołodycy? gdzie mój barwinek weselny? Zmięszały się drużki i niewiedzą, co począć. Daremnie ją Hryćko pociesza, daremnie do ślubu wzywa; Hanka nie pójdzie do ślubu bez wieńca z barwinku. I nikogo nie słucha i wymyka się z pomiędzy tłumu i ciasnym otworem, jak jaszczurka, już wyśliznęła się z jaskini. Pędem leci ze wschodów kamiennych i po jarze, po nad rzeczułką biegnie; i schyliła się nagle i zerwała duży pęk barwinku, i co tchu pobiegła nazad, i na wschody, i tam dopiero obejrzała się lękliwie, czy jéj kto niewidział... Tuż na dole Tatarzyn smagławy jedną ręką kiwał na nią, aby do niego zeszła, w drugiéj trzymał łuk napięty z strzałą na cięciwie. Biedna dziewczyna krzyknęła z rozpaczy; strzała świsnęła tuż koło niéj i gdzieś w szczelinie skał utknęła. Hanka rzuciła się do kaplicy i wpełzła do jaskini, i wbiegła z barwinkiem w ręku pośród drużek i bez przytomności na ziemię upadła.
W przeciągu dwóch godzin cały hufiec tatarski stanął w jarze i drapał się po wschodach kamiennych i kapliczkę napełniał. Przez otwór do jaskini słychać było gwar wielki; czasem dochodziły dźwięki wyraźne, płacz i narzekanie. A Tatarzyn ten sam, którego strzała biedną Hankę chybiła, kazał przynieść słomy i napchał całą kapliczkę i zapalił.
I śmiech głośny, śmiech szatański rozległ się po jarze, a z jaskini odpowiedział jeden wielki okrzyk rozpaczy. Dym zjadliwy napełniał jaskinię; Hanka jeszcze bez przytomności leżała, a Hryćko uwieńczył jéj głowę uplecionym z barwinku wieńcem. W tém po raz ostatni otworzyła oczy i po raz ostatni uściskała kochanka... i jęki ustawały powoli i umilkły zupełnie. — Dotąd ich kości w czerczeńskiéj jaskini bieleją.