Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 114.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

schronienia przed tą klęską. W jednéj wsi pozostał wszakże jakiś kniaź moskiewski, (było to przed pierwszym zaborem kraju), który się mocno obwarował od tego powietrza. Miał on przy sobie dworzana, szlachcica polskiego, ten pewnego razu wyjechał konno do pobliskiego miasteczka; droga wypadała przez las, a gdy się właśnie zciemniło, w największym boru koń nagle mu stanął, zaczął parskać i kopytami bić w ziemię. Szlachcic zdziwiony, a niewidząc, zkądby powód narowu, zeskoczył z siodła, wziął za cugle, a idąc przodem, ciągnął za sobą stępaka. Zrobiwszy kilka kroków, zobaczył tylko wielką spruchniałą kłodę leżącą w poprzek drogi, i już miał ją ominąć, gdy nagle z wielkim swoim przestrachem ujrzał, jak z téj kłody wylazł człowiek. Pomimo tęgiego mrozu, był on lekko ubrany i coś wyglądał na włóczącego się Niemczyka. Postać ta zbliżywszy się doń, powitała go grzecznie i rzekła: Jestem upiór — moja siostra upiorzyca, mimo moich zabiegów przyniosła do was dżumę, a z nią głód i nędzę. Lecz muszę ją ztąd wypędzić; chciéj mi tylko dopomódz, a nic ci się złego niestanie; bo nawet śród największéj dżumy, kiedy wszyscy będą umierać, ty nieumrzesz. Słuchaj tylko, jaki ci podam sposób: oto jutro o téj saméj porze co i dziś, przyjedź tu znowu i przyprowadź całego białego konia, który ani włoska niema na sobie innéj maści; potém przyniesiesz mi 12 worów, na które przez 24 godzin mają być uprzędzone nici i wyrobione płótno; daléj przywieziesz mi 12 zielonych, baranich, całkiem nowych czapek, które także w tych 24. godzinach nowo uszyte być mają; a za témi czapkami mają być zatkane dopiero ukute noże, trzonkami do góry, a ostrzem we futro, jak pióra; to wszystko przywieziesz i oddasz mi, a ręczę, że ci włos z głowy niespadnie. — To rzekłszy,