Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 050.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszy morskie bałwany, uderzył w mieszkanie królowéj, samą zabił i bursztynowy pałac na drobne roztrzaskał cząstki. Rybaka zaś, Praamżimas przykuł na dnie morza do skały i położył przed nim trupa jego kochanki, na który wiecznie patrząc, przymuszony jest opłakiwać swoje nieszczęście. Dla tego to teraz, gdy wicher morski zaburzy fale, słychać jęk z daleka — to jęk biednego rybaka; a woda wyrzuca kawałki bursztynu — to są szczątki pałacu królowéj Baltyku.


17. Witolf.

Był to człowiek nadzwyczajny: przeszłość wiedział, teraźniejszość rozumiał, przyszłość zgadywał. Królowie do jego rady i woli stósowali się. On przebywał na swoim statku morze, od brzegu do brzegu świata, prędzéj, niżeli kto mógł przez Niemen przeprawić się. Rozmawiał z księżycem i znał nieskończenie wiele gwiazd po imieniu. Miał konia nazwanego Jodź, na którym wiatry wyprzedzał. Pałacem jego była głowa owego konia; przez jedno ucho wchodził, przez drugie wychodził. Kiedy u pewnego króla biesiadował, koń Witolfa zszedł się na błoni z klaczą królewską, która miała podobneż przymioty; ale bogowie niechcąc, aby rodzaj takich olbrzymich zwierząt rozmnażał się, przykryli ich dwiema górami, pnącémi się jedna na drugą. Witolf z rozpaczy oddalił się ze dworu tego króla, i kiedy powracał z wojskiem na zawojowanie jego królestwa, trafił pod tąż górą na smoka Pukisa, z którym walcząc, pokonał go i niezmierne skarby zabrał. Wreszcie pojednał się z królem tamecznym, gdyż oba czarownikami byli.