Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 042.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawie żołnierzom, pokaże się na samym wierzchu kościoła kruszwickiego nadobny młodzieniec, białém odzieniem przełyskujący: zkąd potém, gdy się wszyscy zdumiewali, skoczył i przed chorągwie wystąpił. Tam wojsko wszystko z weselem natychmiast tabor ruszywszy, za onym hetmanem, od Boga danym, pospiesza, znamienite zwycięstwo wziąść z nieprzyjaciela pewnie sobie obiecując. A skoro pod Nakło, przedniejsze natenczas u Pomorzan, albo Kaszubów miasto miejscem przyrodzoném obronne i ręką dobrze obwarowane przyciągnęli: młodzieniec on, jabłko złote, które w ręku trzymał, przeciwko miastu rzuciwszy, natychmiast zniknął. A nasi częścią drabiny przyszańcowawszy na mury wpadać, częścią bramy wyłamać, wszystką mocą usiłują; gdzie o mały włos onegoż dnia miasta zaraz nie wzięli: jedno, że ich doskonalsze zwycięztwo z nieprzyjaciela bezwiernego czekało.


9. Pani Kinga.

Niedaleko Krościenka nad Dunajem[1], siał góral pszenicę pod zimę; właśnie już słonko było zaszło, a on jeszcze nieskończył swéj roboty. W tém drogą posłyszał jakiś szelest — spojrzy, a tu bieży tłum niewiast w czarnych szatach, a poprzedzał je ksiądz, co niósł krzyż pański. Gdy poskoczył ku nim i ciekawie się przyglądał, wysunęła się jedna niewiasta z tego orszaku i rzekła: Dobry wieczór wam człowiecze! a cóż tak późno robicie? — Pszenicę sieję — odrzekł góral. — Szczęść ci Boże — odpowiedziała, ale jeżeliś poczciwy człowiek, tedy zrobisz, coć powiem. Jutro tu będzie gonił srogi nieprzyjaciel za nami i będzie pytać się, czyśmy tędy nie szły;

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; winno być — Dunajcem. Przypis na podstawie Sprostowania.