Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 031.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bóg litościwy nie chciał ich opuścić przy ciężkiéj pracy w głodzie i niedostatku — bo to do pracy, panie, sił człeku trzeba. Owoż tedy taki cud im sprawił.
Jednego razu szedł témi stronami pewien rzeźnik z Gniezna, takoż człek poczciwy i bogobojny — i niósł kawał mięsa dla swego rodzonego, co tam gdzieś jeszcze daléj mięszkał na kmietwie; a kiedy tu w tę okolicę zaszedł w czasie południa, ujrzał pięciu biednych pustelników, jak lichą strawę z korzonków sporządzoną, zajadali, modląc się. — Otóż ulitował się nad nimi poczciwy rzeźnik, a był dobrym chrześcianinem i chciał im dać to, co niósł dla brata — ale pustelnicy przyjąć nie mogli, a Barnaba rzekł mu: że mięsa nie jedzą. Owoż tedy człowiek z rzemiosła rzeźnik, bo mięso jadał i lubił — jeszcze bardziéj litować się począł nad nimi — i szczérze żałował, że raczéj nie jest rybakiem, bo wtedy nie mięso, ale zapewne rybę niósłby dla brata i mógłby nią głodnych pustelników nakarmić; — co, że szczérze mówił, Pan Bóg wszechmocny oczywiście pokazał, bo naraz owo mięso przemienił w rybę bardzo wielką i piękną. Zdumieli się wszyscy nie pomału — a rzeźnik poczciwy, upadłszy na kolana, dziękował Panu Bogu za to, że go wysłuchać raczył i oddał rybę Barnabie, który ją pobłogosławił, a odciąwszy głowę, sprawił i upieczoną spożył razem z drugimi i z owym rzeźnikiem, modląc się Panu; — głowę zaś wpuścił do małéj studzienki, którą miał przy swéj pustelni, bo mu tak głos Boży rozkazał w jego duszy. Owoż nazajutrz, kiedy się znowu wszyscy koło południa zeszli na obiad, po odprawionych modlitwach, poszedł Barnaba do swojéj studzienki i łowić w niéj zaczął, bo mu znowu głos Boży w jego duszy tak zrobić rozkazał i ku zadziwieniu wszystkich wydobył z niéj rybę w całości taką, jak ją wczoraj odebrał z rąk rzeźnika, a pobłogosławi-