żądam nad to, co wolno każdemu negrowi, gdy sobie na nowe i niepewne życie obiera za patronkę pierwszą spotkaną i dobrą istotę. Na tej ziemi bądź nią pani dla mnie, nie odbieraj mi nadziei, daj przyjaźń jaką możesz i nie broń kochać...
Regina. (słabym głosem podając rękę Aurelemu). Nie proś pan! — Jam już tylko kobieta i już — niewolna...
Makary (otwarłszy drzwi gwałtownie, przybiega do Reginy niespostrzeżony). Czekaj pani! Niech Bóg wprzódy jedną twoją zbrodnię obliczy, zanim drugą popełnisz...
Aureli (tamując gniew). Ojcze kochany, czy to tylko wprawa w kaznodziejski zapał...
Regina (zbliżywszy się spokojnie). Czy w sztukę cudownego objawiania się, która może księdzu sprawiać wiele przyjemności, ja jednak go proszę, o ile na mój dom ta chwała spada, naprzód się mojej służbie meldować a potem mi efektu gromów oszczędzić. O co tym razem idzie?
Makary (gwałtownie). Gdzie ona?!
Regina. Przedewszystkiem — kto ona?
Makary (z dziką ironią). Pani nie wiesz, bo umiesz tak nie dostrzedz koło siebie braku człowieka, jak liścia rzuconego za okno dla przekonania się, w którą stro-