Strona:PL Wszystkie dzieła polskie Jana Kochanowskiego (wyd.Turowski) t.1 202.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy przyszło na potomki, wnet się powadzili
I w tem zacne królestwo marnie spustoszyli.
A Rzym — którego pożyć nie mógł Pyrrus mężny,
Nie mógł chytry Hannibal, ani król potężny
Antyochus, nie mogli śmieli Francuzowie,
Niemcy nieuśmierzeni, gwałtowni Cymbrowie —
Upadł prze dwu niezgody: jedno, że równego
Jeden cierpieć nie umiał, a drugi wyższego.
Ale czemu tak dawne dzieje wspominamy,
Aza świeżych przypadków w Grecyej niemamy,
Gdzie Turek one wszystkie niezgodne książęta
Po jednemu pozbierał, jakoby kurczęta?
Tym sposobem węgierska korona zniszczała,
Bo dwu panów obrawszy trzeciego dostała,
Który, tuszę, tak łacno z Budzynia nie zjedzie,
Jako wjachał; a ty czuj o sobie sąsiedzie!
Bo siła miast bogatych spalił w krótkim czesie,
A ten pożar i rzekę i górę przeniesie.
Lepiej się tedy zgadzać, a w spólnej miłości
Radzić o tem, żebyście w cale tej wolności
I swobody potomkom swoim dochowali,
Jaką wam prawie w ręce ojcowie podali.
Ale nic gruntownego stawić nie możecie,
Póki tego korzenia złego nie wyrwiecie,
Na którym sporny rosterk i niezgoda roście.
A chcecieli mię słuchać, powiem ja wam proście:
Wszyscyście odstąpili od swego urzędu;
Więc też, gdzie się obrócisz, wszędy pełno błędu:
Świątobliwość żywota, którą świecić mieli,
Zgasła prosto w duchownych, bo się wdać woleli
W rozkoszy nieprzystojne i próżne biesiady,
A proste ludzi gorszą ich te złe przykłady;
Drudzy do gospodarstwa wszytkę myśl skłonili,
A w pieniądzach nawyższe dobro położyli;
Więc też tam rychlej najdziesz rejestra na stole,
A spleśniałą biblią strzygą w kącie mole.
A jakoż uczyć mają nieumiejąc sami?
Muszą pewnie nadłożyć kazania baśniami.
Świetcy, widząc ich nierząd, w rzeczy poprawili,
Jęli się sami kazać i żony wćwiczyli —
Więc teraz wszyscy każą, a żaden nie słucha.
Spytajże, zkąd apostoł? — Duch, pry, gdzie chce, dmucha.
A rycerskie rzemiosło, którem Polska stała
Tak, że się nieprzyjaciół swych nigdy nie bała,
Staniało między ludźmi, zbroje zardzewiały,
Drzewa prochem przypadły, tarcze popleśniały,
Wszytkie granice puste, a Tatarzyn bierze,
Kiedy się wy najlepiej wzgadacie o wierze.