Strona:PL Wszystkie dzieła polskie Jana Kochanowskiego (wyd.Turowski) t.1 014.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


II.
Nadziei nie trzeba tracić.


Nie porzucaj nadzieje,
Jakoć się kolwiek dzieje;
Bo nie już słońce ostatnie zachodzi,
A po złej chwili piękny dzień przychodzi.
Patrzaj teraz na lasy,
Jako prze zimne czasy
Wszytkę swą krasę drzewa utraciły,
A śniegi pola wysoko przykryły.
Po chwili wiosna przyjdzie,
Ten śnieg z nienagła zyjdzie,
A ziemia, skoro słońce jej zagrzeje,
W rozliczne barwy znowu się odzieje.
Nie wiecznego na świecie:
Radość się z troską plecie,
A kiedy jedna weźmie moc nawiętsza,
Wtenczas masz ujrzeć odmianę naprędszą.
Ale człowiek zhardzieje,
Gdy mu się dobrze dzieje;
Więc też, kiedy go fortuna omyli,
Wnet głowę zwiesi i powagę zmyli.[1]
Lecz na szczęście wszelakie
Serce ma bydź jednakie;
Bo z nas fortuna w żywe oczy szydzi,
To da, to weźmie, jako się jej widzi.
Ty nie miej za stracone,
Co może bydź wrócone;
Siła Bóg może wywrócić w godzinie,
A kto mu kolwiek ufa, nie zaginie.


III.
Z okoliczności wezbrania rzeki Wilny opiewa potop.


Przeciwne chmury słońce nam zakryły
I niepogodne deszcze pobudziły,
Wody z gór szumią, a pienista Wilna
Już brzegom silna.
Strach patrzeć na to częste połyskanie,
A prze to srogie obłoków trzaskanie
Kładą się lasy, a piorun, gdzie zmierzy,
Źle nie uderzy.
Zakładaj korab cieśla nauczony!
A kto wie, jeśli nie wrócą się ony[2]
Nieszczęsne czasy, kiedy powódź była
Świat zatopiła.

  1. Mostowsk, wyd, schyli.
  2. One.