Strona:PL Waleria Marrené-Walka 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Są ludzie, co umieją prosić i zdobywać, wciskać się przez drzwi zamknięte, otrzymywać przyzwolenia z ust niechętnych, co nie zrażają się odmową żadną i zawsze w końcu zrobią sobie miejsce; ale Fulgenty do tych nie należał. Miał on skromność głębokiej nauki i nieznajomość własnej wartości cechującą zwykle prawdziwych pracowników; wiedział, że wydarłszy kilka tajemnic naturze, odkrywa się ich coraz więcej do zbadania; zresztą żyjąc ciągle wśród książek w laboratoryach lub studyując naturę, nie miał sposobności poznania ludzi, i jak widzieliśmy, dotąd sztuka przestawania z nimi była mu obcą zupełnie. Fulgenty zgłosił się do kilku przemysłowców, ofiarując swoje usługi w fabrykach jako chemik, ogłosił się w gazetach, że poszukuje miejsca i czekał spokojnie skutku wizyt i ogłoszeń. Naturalnie skutek był żaden. Pomiędzy ludźmi, do których się udawał bez protekcyi i rekomendacyi, nie znalazł się ani jeden, coby odgadł pod cichą powierzchownością jego wiedzę i zdolności, i spróbował je zużytkować.
Fulgenty był w rozpaczy. Obszedł księgarzy ze swoim rękopismem, ale dzieło to, które w każdym innym kraju mogło poruszyć cały świat uczony, dzieło, nad którem strawił lata cale szukając, dochodząc, zostało przyjęte obojętnie, żaden nakładca nie znający Fulgentego nie podjął się go drukować. Kilku doświadczeńszych pokiwało głową w sposób mogący na zawsze zniechęcić każdego autora nie pewnego sił swoich, a jeden zrobił głęboką uwagę, że dzieło to przepełnione mrzonkami, z któremi publiczność nie jest wcale obeznana, nie ma nawet tej małej szansy powodzenia, jakie posiadają zwykle naukowe kompilacye.
To genialne zdanie zniweczyło wszelkie nadzieje Fulgentego, ale zarazem przejęło go podziwieniem. Zapytywał sam siebie w pokorze ducha: jakie są sposoby obeznawania czytającego ogółu ze świeżemi odkryciami, skoro wydawcy podejmują się tylko drukować rzeczy powszechnie