Strona:PL Waleria Marrené-Walka 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rada familijna rozpoczęła jak zwykle posiedzenie swoje obiadem, poczem stwierdziła smutny fakt zupełnego roztrwonienia ojcowskiego majątku. Co do Zacisznej, była to osobista własność Maryi, a zatem nie należała do kompetencyi rady, która pomimo to zaznaczyła, iż majątek ten obciążony długami, był pod subhastacyą, a zatem, że mienie pozostałych sierot równało się zeru. W tych smutnych okolicznościach, które pomimo to nic a nic nie wpłynęły na dobry humor ani apetyt zebranej rady, pozostawało tylko wyznaczyć opiekuna; ale ten zaszczytny obowiązek na który zwykle tem więcej zdarza się kandydatów, im większe mienie małoletnich cięższą wkłada odpowiedzialność, tutaj nie znajdował nikogo chętnego do jego podjęcia.
Rzeczywiście stan interesów Chylińskiego wyświecił się teraz dopiero w całej swej strasznej prawdzie, więc nic dziwnego, że tak zwani przyjaciele usuwali się jak mogli najdalej od pozostałej rodziny. Proponowano każdego z kolei a raczej każdy starał się kogoś najbliższego siebie uczynić opiekunem, by uniknąć samemu tej ostateczności; sprzeczano się po cichu, wymawiano, szeptano, aż smutny fakt uderzył w oczy nieszczęśliwej kobiety, że ona i jej dzieci były ciężarem, do którego nikt przyznać się niechciał, ona tak niedawno kochana, szanowana!
Zmiana obejścia ludzi przy zmianie położenia jest rzeczą zbyt znaną, by się nad nią rozwodzić, a jednak zwrot ten ma w sobie coś tak brutalnego, że tych nawet co go się spodziewają, uderza rażąco. Marya płakała po cichu, łamiąc ręce w bezsilnej rozpaczy. Rada ugrupowana w drugim końcu salonu, spoglądała na nią zdaleka, niby na przedmiot przerażenia, a jeśli który z jej członków czuł w głębi serca dla niej współczucie, lękał się go pokazać, by tem samem nie zobowiązać się względem kobiety tak zupełnie przez los zwyciężonej.