Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 299.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go męża, w którym pozostawia jéj opiekę nad dziećmi bezwarunkowo, jakikolwiek inny związek zawrzećby mogła.
— I kiedyż ślub? wyjąknąłem machinalnie.
— O tém nie było mowy. Są konieczności, którym poddać się trzeba. Pani Nasielska jest zruinowaną, Gustaw musi wywalczyć sobie chléb i stanowisko; ale ludzie jemu podobni nie upadają w drodze.
— Ty go wesprzesz?
— O ile człowiek wesprzéć może człowieka, odparł; bo wesprzéć skutecznie można tych tylko, którzy mają odwagę iść o własnej mocy; pamiętaj o tém, Antosiu.
Słowa te w obecném położeniu mojém mogły się zdawać szorstkie, a jednak wyraz twarzy jego i dźwięk głosu odbiérały im to znaczenie. Niecierpliwił się widocznie, iż będąc nieszczęśliwym, nie miałem męztwa walczyć i bronić się od rozpaczy.
Ale na to wszystko ja nie miałem odpowiedzi, a w myśli mojéj powstało znów pytanie uparte: jakim sposobem on potrafił oprzéć się urokowi pani Nasielskiéj? jakim sposobem on, samotny w życiu, z taką siłą serca, z taką energią uczucia, mógł nie pokochać téj kobiéty tak namiętnie, szalenie, bezrozumnie jak ja? Patrzyłem na niego badawczo, ciekawie.