Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 265.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wdziwą, inteligentną miłość, kto zestarzał się w serdecznym związku rodzinnym, nie zazna nigdy tych strasznych pokus jakie mnie zwyciężyły.
Teraz przyszło mi na myśl: czém mogłoby być życie ręka w rękę z kobiétą jak ta, którą kochałem niewczesném, szaloném uczuciem, a myśl ta sama była męką. Czemuż nie było mi daném spotkać jéj wówczas, gdym nie zmarnował jeszcze lat swoich, gdy ja także miałem prawo do szczęścia, gdy wolno mi było uklęknąć przed wybraną i oddać jéj na wieki straż nad sercem i życiem swojém? Czemuż straż tę oddałem w niegodne ręce? Czemuż na towarzyszkę życia poślubiłem istotę, któréj piękność była jedyną zaletą, która nie pojmując nawet obowiązków swoich, nie zdołała ukoić tęsknot moich, zrealizować marzeń i zasłonić mnie tarczą szczęścia od pokus życia?
Stało się, złe było spełnioném. Na cóż zdało się teraz daremnie zapuszczać się w to co być mogło, co być było powinno? Dzisiaj, samotny śród rodziny, niekochający i niekochany, trawiony, pomimo lat nienasyconém pragnieniem sercowego związku, padałem ofiarą położenia, które częściéj niż się zdawać może niweczy istnienie tylu rodzin. Bo czyż to co mnie spotykało było rzeczą niesłychaną, wyjątkową? Nie — przebiegłszy myślą nawet szczupłe towarzyskie koło jakie znałem, widziałem