Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiém wybranych darzyć umiała, tylko końcami palców dotknęła lekko jego rękawiczki.
To ceremonialne przyjęcie nie zraziło go wcale, nie starło uśmiéchu z jego ust, nie oddziałało nawet na obejście. Widocznie szambelan Nasielski ułożył sobie odegrać tu małą światową komedyą i nie dał tak łatwo zbić się z toru.
— Doprawdy, chere belle soeur, wyrzekł, zabiérając wskazane sobie miejsce, żyjesz pani jak pustelnica. Czyż to się godzi w kwiecie wieku, z twoją pięknością?
Kobiéta skinęła ręką z pewną niecierpliwością, jak gdyby nie miała ochoty dosłuchać tego stereotypowego frazesu.
— Życie to, odparła, przystoi położeniu memu.
— Przecież czas żałoby skończył się już od dni kilku.
— Ja nie mówiłam o żałobie, wyrzekła.
Widziałem że pan szambelan zmieszał się, pomimo całą układność swoję; ale szybko odzyskał równowagę moralną.
— O tém to właśnie położeniu, rzekł z najprzyjaźniejszym uśmiéchem, przyszedłem z panią pomówić.
Ale to wszystko nie zdawało się czynić najmniejszego wrażenia na pani Nasielskiéj.
— Z tém położeniem zgodziłam się zupełnie.