Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Słowa te wyraźnie skierowane były do mnie; jednak milczałem. Warszawa nie jest tak wielkiém miastem, by dwóch jéj stałych mieszkańców nie mogło znać się z widzenia.
— Ja znam tę fizyognomią, widziałem ją gdzieś z pewnością, powtórzył malarz, uparcie patrząc mi w oczy.
Ale i tą razą nie odebrawszy odpowiedzi, zwrócił się wprost już do mnie.
— Gdzie go pan poznałeś, tę perłę nauczycieli? zapytał, bo sądząc z powierzchowności, widzę że jest to perła piérwszéj wody.
W tych wyrażeniach był przekąs tak widoczny, iż poraz piérwszy zacząłem podejrzywać, że pod nazwą dobrego chłopca, tak powszechnie dawaną Olesiowi, mogły się kryć odcienia charakteru, nie mające nic wspólnego z dobrocią. Powinienem był może w téj chwili odpowiedziéć otwarcie; jednak nie uczyniłem tego, rozgniéwany jego tonem i nie czując się wcale w obowiązku dać mu żądanego objaśnienia.
— Poznałem go przypadkiem, odparłem tylko.
— Czy nie na Kruczéj ulicy? pytał daléj niezrażony malarz, spoglądając na mnie z pod oka.
— Być może, odparłem sucho.
— A propos, czy wiész pan, pochwycił Oleś niby niedbale, że pani Nasielska idzie za mąż?