Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mogę, nie powinienem działać przeciw sumieniu swojemu; nie zejdę z wytkniętéj drogi, chociażbym na niéj miał spotkać same ciernie i zawody.
— Tak, tak, wiem o tém; jesteś egoistą, myślisz tylko o sobie samym. Niech stara matka umiéra z niedostatku i pracy, tobie to wszystko jedno.
Te słowa doleciały mnie, przerywane płaczem.
Niepodobna mi było wejść w téj chwili. Mimowoli prawie wysłuchałem domowéj sceny, gdyż matka i syn, mieszkając sami na tém poddaszu, nie potrzebowali lękać się ciekawych uszów. Słuchałem daléj.
— Matko! matko! zawołał Gustaw, jak gdyby rzeczywiście poczuwał się do winy; ja dla ciebie uczyniłbym wszystko!
— Tak, wszystko, oprócz tego jednego, czego pragnę.
Nastała chwila ciszy.
— Wszystko, oprócz tego com nie powinien, wyrzekł syn miękko, ale tak stanowczo, że matka musiała zrozumiéć, iż są rzeczy których wymagałaby daremnie.
Ja jednak dosłyszałem w głosie jego tyle boleści, iż wniknąłem od razu w położenie człowieka, co oprócz ciężkiéj walki z losem, może prócz walki z uczuciem własném, musiał łamać się jeszcze z wymaganiami kobiéty bez serca, która była matką je-