Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyszedłeś zobaczyć tę modną bohatérkę, co tyle serc rozdarła, co zmarnowała ogromną fortunę. Nie lękaj się pan, ofiary moje żyją w doskonałém zdrowiu, a majątek — zatrzymała się, jakby nie chciała wszystkiego powiedziéć. Zresztą, dodała, wyciągając do mnie rękę, nie myślałam wcale robić panu najmniejszéj wymówki, tylko zaznaczałam fakty, i może swoim zwyczajem wyraziłam się zanadto dobitnie. Ale taka już moja natura; musisz się pan do niéj przyzwyczaić, jeśli mamy być przyjaciółmi.
Dziwnym zwrotem czy siłą woli, odzyskała zupełnie swobodę, wesołość nawet; a przecież były w jéj duchu głębie, których dotknęła zaledwie, były przepaście bólu i uczucia. Świadczyły o nich czasem tylko namiętne drgania głosu, ruch jakiś, rumieniec, spojrzenie. W losie jéj także były tajemnice. Dlaczego, przeznaczona na scenę, nie weszła na nią? dlaczego poślubiła tego starca? dlaczego, znając świat doskonale, żyła w nim i przybiérała tę rolę? kto ją do tego zmuszał? Daremnie te palące pytania nasuwały mi się na usta. Godzina była spóźnioną. Pani Nasielska mówiła mi, że wieczory jéj długiemi nie są, ale, widząc że pomimo to nie zabiéram się odejść, wstała, skierowała się ku domowi i pożegnała mnie ze zwykłą swobodą, słodkiém słowem: do zobaczenia.
— Do zobaczenia! powtórzyłem, podnosząc do