Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 067.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie dopiéro w chwili, gdy uczucia te wchodziły w realne życie, gdy Wiktor miał możność prosić o jéj rękę. Nie zmieniło to jednak usposobienia mojego.
— Więc sądzicie, rzekłem, że jak prawdziwy ojciec z komedyi, pobłogosławię ten nierozsądny związek?
Zosia zbladła nieznacznie.
— Dlaczegóż nazywasz go nierozsądnym? spytała zaledwie słyszalnym głosem.
— Dlatego, że miłość nie daje chleba, odparłem krótko.
— Oh! mnie potrzeba tak mało! szepnęła.
Alem ja nie zwracał uwagi na tę błagalną przerwę; serce moje rozdarte było na poły, umysł chwiał się pomiędzy tysiącznemi wątpliwościami, a ta dziewczyna, jak na złość, mówiła mi o miłości. Czémże była miłość dla mnie? szałem chwilki, gorączką. Wszak i ja kiedyś kochałem jéj matkę; ten jeden fakt był dla mnie potępieniem uczucia, które sprofanowałem tak bardzo. Zacząłem jéj powtarzać wszystkie utarte oklepanki, kursujące o tém po świecie.
— Sądziłem, Zosiu, że jesteś rozumną dziewczyną, a postępujesz jak dziecko. Miłość przemija szybko, na niéj wyłącznie małżeństwa gruntować nie należy.