Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

myśl komedyi i kazał mi wierzyć koniecznie, że ona jest taką, jaką się przedstawia.
Zamyślony, wróciłem z téj długiéj wycieczki do swojéj pracowni.
Miałem robotę: przysłano mi portret zmarłéj przed kilku tygodniami żony bankiera, żądając bym z niego zrobił popiersie. Zabiérając się do pracy, przywdziałem bluzę i rozglądałem się w około; ale... rzecz dziwna! te wszystkie postacie, stworzone przezemnie z marmuru i gipsu, które zaludniały pracownię moję, wydały mi się teraz martwe i konwencyonalne; szukałem w nich daremnie ruchu i życia.
Prawda, byłem sumiennym artystą; posągi i popiersia wyszłe z pod mego dłuta, nosiły cechę wykończenia i znajomości rzeczy. Miałem je za dobre i jako takie puszczałem w świat spokojnie. Teraz spostrzegać zaczynałem z pewném przerażeniem, że im niedostawało właśnie tego czegoś, co marmur czyni podobnym do żywego ciała, a kamiennym, bezźrenicznym oczom nadaje spojrzenie. Po raz piérwszy w życiu nierad byłem z dzieł moich i widziałem same ich wady tylko.
Nie było to jednak w moim charakterze, aby opuszczać ręce bezczynnie; przeciwnie, trudności drażniły i pobudzały działalność moję. Zabrałem