Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wych warunkach; trzeba było jakichś okoliczności wyjątkowych, silniejszéj inicyatywy, lub długiéj znajomości, by je zmienić. Czułem to, a jednakże przykro mi było tak z nią się rozstawać, przykro pozostać dla niéj piérwszym lepszym, gdy miałem prawo zająć inne stanowisko. Rad nierad przecież, pożegnać się musiałem, prosząc o pozwolenie powrotu. Udzielono mi je obojętnie, zapewne tylko przez pamięć na Stanisława.
Wyszedłszy dopiéro, zebrałem myśli i doznane wrażenia. Nie przeszkadzał temu ruch miejski; odludna ulica była prawie pustą, kiedy niekiedy tylko rzemieślnik, prosta kobiéta, lub dzieci bawiące się przed drzwiami nizkich domów, przerywały ciszę wśród dnia białego tu panującą.
Dlaczego pani Nasielska wybrała tak ustronne miejsce? Czy rzeczywiście pragnęła tylko spokoju i ciszy? czy może, ze zmianą położenia, uznała za stosowne przybrać ton i gusta wprost sprzeczne z tém czém była dawniéj? To przypuszczenie przyszło mi na myśl, spowodowane wszystkiém com słyszał o pięknéj wdowie; ale pierzchło natychmiast przed wspomnieniem jéj spojrzenia i obejścia. Oddaliłem je, jak natrętne urojenie. Cóś mówiło mi w duchu, że to być nie może. Jakiś instynkt wewnętrzny stawał w obronie téj kobiéty, odrzucał