Strona:PL Waleria Marrené-Nemezys 035.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cych o zmęczeniu lub wieku, i obejmowały źrenice kryształowém kołem dziécięcéj czystości.
Pomimo to jednak spojrzenie jéj nie miało zwykłego blasku charakteryzującego czarne oczy: było głębokie i spokojne, jak gdyby pochodziło z jakiéjś otchłani i po przez długie rzęsy uderzało wprost przed siebie, z nieprzezwyciężoną siłą. Dwa łuki ciemnych brwi zaginały się dumnie, a włosy czarne jak skrzydło kruka, pogięte w naturalnych karbach, obejmowały szerokie, cudnie wymodelowane czoło, tworząc w około głowy grubą warstwę jedwabistych promieni. Światło łamało się w nich w szafirowe odblaski i odznaczało kształty głowy obciążonéj warkoczami i pochylonéj naprzód, zwyczajem zamyślenia czy smutku. Nie wiém czemu ta kobiéta przypominała mi egipskie sfinksy, strzegące królewskich grobowców; była to taż sama delikatność kształtów i wykończenia, toż samo spojrzenie sztywne i nieokrélone. W obec niego czułem się mimowolnie zmieszany i zacząłem niezręczne tłumaczonie z tak spóźnionego przybycia.
Pani Nasielska nie dała mi dokończyć; widocznie było to dla niéj rzeczą zbyt małéj wagi, by raczyła ją zauważyć. Usiadła i wskazała mi miejsce. Chłopczyk wstał od fortepianu, wziął książkę i siadł z nią w drugim końcu pokoju; młodszy bawił się przy nim cicho i spokojnie.