Strona:PL Waleria Marrené-Mężowie i żony 241.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ha! to trudno... z pieniędzmi nie ma kłopotu, czy sądzisz pan że sam jeden ich potrzebujesz, a kto inny nie da nam żądanej summy?
— Na honor to za wiele — mówił Horyłło — gdybym miał dać wam tyle, wolałbym ostrzedz Walnerową.
Agent spojrzał z ukosa na pryncypała i roześmiał się głośno.
— A na coby się to przydało, czy ona uwierzyłaby panu skoro nie uwierzyła wnuczkowi. Ej, dałbyś pan pokój próżnym groźbom, wiesz przecie dobrze iż na uczciwości nikt nie zarobi, chyba że ona będzie taka jak Herknera, a potem to trudne rzemiosło, za późno go zaczynać.
To kilkakrotne wspomnienie Herknera zastanowiło Horyłłę, agent zdawał się czynić to naumyślnie, poufały ton jaki przybierał, gniewał go coraz bardziej, ale w tej chwili musiał rad nie rad przyjąć za dobrą monetę koncept który go wcale nie zabawił.
— Chcecie jak widzę obedrzeć mnie ze skóry — zawołał.
— Niby to pan więcej od nas nie zarobisz.