Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czyniącą raz z Natalii niewinną ofiarę niecnych podstępów, a z Romualda rycerza uciśnionej sieroty, to znów potępiająca ją razem z całym jej rodem. A przy tej sposobności przypominano sobie wypadki dawno zagrzebane w niepamięci, które towarzyszyły zaślubinom starszej księżniczki Staromirskiej. Wprawdzie były to tylko głuche wieści, teraz jednak nabierały one wagi i znaczenia. Wszak był tam jakiś młody doktor rodziny, co w sam dzień zamęźcia wyjechał nagle bez pożegnania, wszak działy się przy tem ślubie dziwne rzeczy, a pierwszym uczynkiem hrabiego Emiliana było oddalenie od żony starej mamki, która nie odstępowała jej od dzieciństwa.
Mamki tej zarówno jak doktora nie widziano więcej w okolicy, chociaż mówiono, że hrabia żałując swojej porywczości, chciał ją potem odszukać.
Wszystkie więc te dawne sprawy powróciły do pamięci i na języki ludzkie z powodu zniknięcia Natalii. Napomykano, że w tej rodzinie umiano od dawna pozbywać się tych, co stali na zawadzie. Wprawdzie dawniej chodziło o mamkę, teraz o młodą księżniczkę, ale czy dla tak błahej różnicy można się zatrzymywać na drodze ciekawych przypuszczeń? Dość, że hrabia w niektórych oczach stał się prawie zbrodniarzem, a najbezstronniejsi nie wiedzieli, co sądzić o tem dziwnem zdarzeniu.
Emilian zanadto znał świat i ludzi, aby się nie domyślać tego, co mówiono, nadto posiadał on tę przenikliwość, co z oczu wyczytuje myśl człowieka. Zresztą świat miał prawo dopytywać się o księżniczkę; ze wszystkich stron dochodziły złośliwe poszepty, ukryte pod maską troskliwości, ubolewania i przyjaźni. Głuche szmery przemieniły się w jawne kwestje, w groźne odezwy rodziny, a na te trzeba było odpowiedzieć koniecznie.
Tak dnia jednego wszedł Emilian do pokoju żony z paką świeżo odebranych listów w ręce. Wszystkie one