Strona:PL Waleria Marrené-Błękitna książeczka 093.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hrabia nie mógł protestować; skłonił się tylko w milczeniu, okazując tym sposobem gotowość do wysłuchania żądań czy zwierzeń księżniczki.
— Za przyjazdem twoim, hrabio, zwracałam się do siostry, przedstawiając jej moje położenie, a przynajmniej przedstawiając, iż pragnę pozostać wolną. Odpowiedziano mi, iż ojciec dał słowo, a ja słowa ojcowskiego dotrzymać muszę. Jestem sierotą; ojciec mój daleko, nie znam go prawie, przypomniał sobie moją egzystencyę, aby rozrządzić moim losem mimo mojej woli. Odepchnięta, zrażona, w tobie hrabio złożyłam wszystkie nadzieje.
— Prawdziwie, księżniczko, nie pojmuję, w czem moge ci być użytecznym? bo przecież nie przypuszczasz pani, abym nalegał wbrew tak wyraźnie objawionej woli na dotrzymanie danego mi przez księcia Staromirskiego słowa. Jakkolwiek cierpię na tem, tego przypuszczać nie możesz.
— Hrabio, ja żądam więcej... abyś sam zrzekł się tego słowa.
— To niepodobna, pani — zawołał. Pod jakimże pozorem?
— Pod pierwszym lepszym: znalazłeś mię pan brzydką, ograniczoną, czem chcesz zresztą — dodała ze smutnym uśmiechem.
— To niepodobna, księżniczko — powtórzył — dałem słowo, i co do mnie, każdej chwili gotów jestem go dotrzymać.
— Jak to? pomimo wszystko, com powiedziała? — zawołała z dumą.
— Porozumiejmy się, księżniczko. Minęły czasy gwałtów i zmuszań, nikt nie powlecze cię przed ołtarz; ale rodzina twoja wiedzieć musi, iż odmowa od ciebie pochodzi.
— Więc powtórzysz pan naszą rozmowę?
— Nie widzę potrzeby powtarzać zwierzeń, któremi mię raczyłaś pani obdarzyć, chociaż co do mnie, nie