Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A samego wyboru; więc żeby nie zbiegli
W nocy, wszytkie im ścieżki poganie zalegli.
Ci śmierć już w oczach mając, tylko myślą o tem,
Żeby się w dobréj sławie rozstawać z żywotem,
Nacedziwszy pogańskiéj, ile mogą juchy,
Oddać wielkiemu Stwórcy powierzone duchy.
Więc jeszcze źle świtało, jeszcze gwiazdy bladły,
A już nad głową tyran stanie im zajadły;
Taż mu baba, też koła; toż do onéj dziury
Każe ciągnąć armatę przez lasy, przez góry,
Każe strzelać cały dzień; kule tylko świszczą,
A Turków postaremu Kozacy korzyszczą.
Cztery dni się bronili, chcieli jeszcze dłużej,
Ale ich niezłożonym razem sam głód znuży.
Dotąd się bisurmanom nie chcą upokorzyć,
Że ich wystawać muszą, muszą głodem morzyć;
Nie żelazo, natura wojuje ich sama!
Toż skoro każdy swego pośle przed Abrama,
Gdy ich ręce opuszczą, dygocą goleni,
Przyznają, że przegrali, że już zwyciężeni,
Puszczą swój zamek luby, a gdzie stał zuchwały
Osman, rzucą pod nogi zimne samopały.
Tedy jeden co pierwszy rozum miał i lata:
Dotąd, wielki monarcho, na trzech częściach świata!
Biliśmy się dla miłéj ojczyzny i wiary,
Dokąd nam ognia w strzelbie, w ciele stało pary;
Skorośmy to dla spólnéj utracili matki,
Niesiemy-ć, o cesarzu! krwie naszej ostatki,
Podłéj krwie; ale przecie z niéj twa miłość może
Uważyć, co za mężów mnoży Zaporoże.
Czteromkroć stutysięcy, czterysta nas, cztery
Dni się mężnie broniło; poznasz z naszéj cery,
Że-ć nas brzuch wydał; bo ten, choć to masz trzy światy,
Mocniejsze ma niźli ty szturmy i armaty.
Jakożkolwiek wygraną masz i więźniów, panie,
Takich ludzi jakoś sam, i co się im stanie
Jeżeli srożéć zechcesz, poczekawszy trochy,
Toż cię czeka, w też i ty rozsypiesz się prochy;
Bo żeś człekiem, cesarzu, choćbyś antypody
W ręku miał, wzdy śmiertelnéj nie ujdziesz przygody!
Trefunkiem wszyscy na świat idziem, ale z świata
Prawa nas nieprawnego konieczny mus zmiata.
To nie śmierć, kto umiera w bohaterskiéj cnocie,