Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 146.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziwiła, że gdy jaki chłop litościwszego serca wsiadł na babę: czemu żałuje biednej kapki mleka — ta odpowiadała złośliwie: »Jakiś mądry! Dam za wodę i zepśnije[1] mi sie wszystko... wolę psu wylać!«
Obeszła tak wszystkie najbliższe osiedla i już chciała wracać napowrót. Ale jeszcze mając iskrę nadziei, wstąpiła do ostatniej chałupy biednego zagrodnika. Gaździna przyjęła ją bardzo mile, wypytywała o matkę, a dowiedziawszy się, że chora, żałowała ją bardzo, nawet oczy wytarła brudną zapaską.
Czym ośmielona Zosia, pomyślała sobie: »Jak tu nie — to już nika nie dostanę...« i powtórzyła tyle już razy dziś wypowiedzianą formułkę:
— Kazali was też tu mama pieknie prosić, cobyście mi dali kapkę mleka i mąki...
— O dziecko! Dyćbych z chęcią... A czy bardzo mama chorzy?
— O, bardzo!
— Umrze niezawodnie... — zwróciła się gaździna do kobiety, siedzącej na przypiecku.
Zosia zadygotała z przestrachu. Cała izba zakręciła się jej się przed oczyma, w uszach poczęło szumieć tak, że słowa nie słyszała z cichej kłótni kobiet.

— Ja ci Nastka zawdy powiadam, żeś uparta! — mówiła stara. — Dałaś tej z Gronika mleka przed

  1. Zepśnić — zepsuć się.