Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

palce poodmrażane. Przyjaciele jego zaginieni liczyli się na tuziny. Jedni byli zabici całemi gromadami, w głębi więzień, rewolwerowemi strzałami, inni rozstrzelani. Wielu umarło z głodu.
Wszystkie te okropności budziły jego egoizm i znajdował w życiu nowy czar.
Pewnego dnia, gdy znajdował się z Alicją w barze salonów prywatnych, rozmówiła się z nim stanowczo. Musiała rozpocząć „wielką grę“. Znudzona była pracą dla małych sum, które przynoszą niewiele. Przytem pogardzała Kasynem, z jego ograniczonemi stawkami, z jego ruletką i jego „trente et quarante“; były to gry prawie mechaniczne, w których zamiast bankiera, miało się przed sobą tylko urzędników, co robi wrażenie walki z maszyną potężną i jest monotonnem zajęciem bez duszy i fantazji. Jej potrzeba było bakaratu. Zdołała zmów zebrać 30.000 fr. Albo wygrana albo zero. Wolała nawet stracić i skończyć raz na zawsze.
— Dziś wieczorem, w Sportingu. Nie mów, że nie. Mam wrażenie, że wieczór ten będzie decydujący dla mnie... a może i dla ciebie. Staniesz naprzeciw mnie, abym cię widzieć mogła. Pamiętaj, żeś był przy mnie gdy tyle wygrałam. Przyniesiesz mi szczęście... Czemu kiwasz głową? Powiadam ci, że przyniesiesz mi szczęście.
Twierdziła to z taką pewnością, że Michał musiał się zgodzić.
— Przyjdź, przyrzekam ci, że wygrasz. Wygrasz bez względu na rezultat. Jeśli dostanę lanie, będziemy spacerować jutro, jak wówczas, w ogrodach Monaco. A jeśli wygram... jeśli wygram tyle, ile chcę!...
Nie potrzebowała mówić więcej. Jej spojrzenie i uśmiech wprawiły Michała w entuzjazm. Przyjdzie do klubu by ją spotkać.
Tego wieczoru Castro i Toledo zdziwili się ujrzawszy księcia u siebie na obiedzie w smokingu.