Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dajmy temu pokój. W każdym kraju są ludzie, rozumiejący tylko materjalistyczne pobudki...
Jego historja wojenna zamknięta była w bitwach w okopach, monotonna i nieskończona, w atakach na krótki dystans. Przybył już po bitwie nad Marną i on, który oczekiwał bitew gigantycznych, pochodów całych miljonów ludzi, pracy niesłychanej, olbrzymich armat, brał jedynie udział w szeregu walk przeciw zjednoczonym siłom, ukrytym w ziemi, w spotkaniach pojedyńczych, dla zdobycia kilku metrów gruntu. Zachował z tego życia w Dardanelach wspomnienia ponure. Nie chciał nawet przypominać sobie tej strasznej walki. Wojna we Francji zdawała mu się spokojną w porównaniu z tą walką, wydaną na przestrzeni kilku kilometrów wybrzeża, z morzem z tyłu i niezwyciężonemi transzejami przed sobą.
Milknął i pułkownik musiał nalegać z dumą niemal ojcowską, aby Martinez ciągnął dalej swą opowieść.
— Rany, dużo ran — dodawał z prostotą. Nie zliczę już wszystkich szpitali, przez które przeszedłem przez te trzy lata, podróże po Francji w wagonach Czerwonego Krzyża. Gdy nie umieramy odrazu, podobni jesteśmy do koni, używanych w walkach z bykami. Zaszywają nam skórę poza cyrkiem, wzmacniają nieco, potem odsyłają znowu na arenę, aż do ostatecznego uderzenia rogami.
Toledo, zniecierpliwiony skromnością młodzieńca, tłumaczył, w jak chwalebnych okolicznościach był ranny kilkakrotnie. Książe Lubimow nie mógł ukryć swego podziwu dla tego chłopaka. Zdawało się niemożliwością, aby ludzki organizm zniósł tyle, aby tyle wstrząśnień mogło na słaby ludzki ustrój spaść i nie zniszczyć go zupełnie.
Lecz on bronił się od pochwał. Należały się Legji. Mówił o Legji, jak marynarz o swym okręcie. Całą