Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

1000-frankowemi. Znajdowałam, że ubliżałoby mi dotknąć nawet inne.
— Ileż przegrałaś?
Wzruszyła ramionami z miną wzgardliwą.
— Któż to wiedzieć może?... Już przeszło dwanaście lat, jak tu przyjeżdżam... Pewno miljony... Ale wówczas nie umiałam nic... Teraz potrzebuje wygrać i gram inaczej... Czego mi brak, to kapitału. Gdybym miała kapitał do pracy!...
Na to ostatnie słowo, książe wybuchnął szczerym śmiechem. „Do pracy“... Ale księżna dalej mówiła poważnie o swej pracy: skarżyła się wciąż na swe skromne środki. Jakieś trzydzieści tysięcy franków, to cały kapitał, jakim rozporządzała.
— Ach! gdybym miała kapitał do pracy! Gdybym mogła wejść kiedyś do Kasyna z 150.000 lub 200.000... W ten sposób jedynie możma opanować szczęście! Trzeba grać wielką grę. A ja teraz używam żetonów 100 frankowych lub nawet 20 frankowych, jak lichwiarka, wycofana z interesów... To też fortuna nie poznaje mię i mija bez zatrzymania się!
Książe pokiwał głową. Odmawiał pomagać jej w szaleństwach. Czy nie lepiej było zachować te tysiące franków, zamiast tracić je z taką szybkością, jak to niechybnie się stanie, gdy się będzie spodziewała tego najmniej?
— Nie licz na mnie, gdy chodzi o grę... przytem jestem biedny... W tej chwili pułkownik musi mieć w swej kasie mniej pieniędzy niż ty. Prawie że mam ochotę pożyczyć ci twoje 30.000 fr.
Oboje roześmieli się na tą myśl.
Niezwykłość tej sytuacji, która spadła na nich niespodzianie na nowo ich zdziwiła. Czuli się bliskiemi sobie, jak bracia, którzy spadli nagle z wyżyn, gdzie się spotykali nieraz z przykrością i szorstko czasem zderzali.