Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 074.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Castro przybrał ton zimny i wojowniczy. Książe mógł myśleć o nim co chciał, ale nazywać tę kobietę herod-babą!... Jakiem prawem? Ukrył niemniej prawdziwą przyczynę swego niezadowolenia i udał, że obeszła go wzmianka o jego łatwowierności.
— Nie wierzę niczemu! Wszystko jest kłamstwem. Ale to nie racja, aby żyć jak kamień lub drzewo. Potrzeba mi iluzji miłych, które aż do śmierci będą mię kołysać. Dziś, gdy wygrywałem, myślałem o „generałowej“, a myślałem z prawdziwą nienawiścią i chęcią szaloną zemszczenia się na niej. Chciałem wygrać 100.000 fr. (Kto wie, może ja wygram jeszcze?). Gdybym je miał, kupiłbym, wychodząc z Kasyna, sznur pereł i posłałbym go jej z anonimową kartką, takiej treści mniej więcej: „W dowód antypatji człowieka godnego pogardy i nieużytecznego nikomu“.
— Ależ, cóż ty znajdujesz w miłości? spytał Michał. Przecież musisz wiedzieć, czem jest istotnie. Wszystkie iluzje młodzieniaszków, wszystkie uniesienia poetów są krętemi drogami, wiodącemi do jednego celu: aktu cielesnego. Czy monotonja jego nie przeraża cię?
Głos księcia przybrał intonację posępną, jakby pochodził z ruin całego jego życia. Setkami spotykał kobiety, które na swej drodze budzą wybuchy pragnień. Opór kobiecy był dla niego rzeczą nieznaną. Raczej one same dążyły ku niemu spontanicznie. Wszystkie były jednakie! Rozumiał złudzenie u tych, którzy podziwiali zdaleka to, czego nie mogli osiągnąć. Przeszkody budziły ich niecierpliwość. Lecz niestety! nic już nie mogło budzić jego zainteresowania.
— Tobie jednemu to wyznam — powiedział głucho. — Miłość i kobieta przypominają mi nędzę naszego istnienia, koniec nieunikniony, śmierć. Odkąd wyzwoliłem się z kłamliwego czaru, czuję się weselszy, pewniejszy siebie. Z prostotą cieszę się chwilą obecną...