Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 078.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie było podobnego miecza: codzień odmieniał barwę trzydzieści razy. Znamy dzieje włóczni, którą zraniono Zbawiciela naszego na krzyżu; Karol, z łaski Boga, posiada jej ostrze, i dał je wprawić w złotą gałkę miecza; dla tego zaszczytu i tej łaski miecz dostał miano Radosny. Baronom francuskim nie lża tego zapominać: stąd też wzięli swoje zawołanie: Montjoie! i dlatego żaden naród nie może się im ostać.

CLXXXIV

Jasna jest noc i księżyc lśniący. Karol spoczywa, ale pełen jest żałoby o Rolanda, i serce jego ciężkie jest z przyczyny Oliwiera, i dwunastu parów i Francuzów: zostawił ich w Ronsewal, pomarłych, okrwawionych. Płacze i lamentuje, nie może się ukoić; i prosi Boga aby zbawił ich dusze. Znużony jest, bo jego męka jest bardzo wielka. Usnął: nie może już dłużej. Na całej łące Francuzi posnęli. Ani jeden koń nie trzyma się na nogach; jeśli chcą trawy, szczypią ją leżący. Wiele się nauczył, ten kto cierpiał.

CLXXXV

Karol śpi jak człowiek którego gryzie cierpienie. Bóg zesłał mu świętego Gabrjela; jemu polecił aby strzegł cesarza. Anioł stoi całą noc w jego głowach. Widzeniem ukazuje mu bitwę jaką mu wydadzą. Ukazuje mu ją złowróżbnemi znaki. Karol wznosi oczy ku niebu. Widzi grzmoty i wiatry i mrozy, straszne burze i nawałnice, i blask ognia i płomieni, które nagle spadły na jego wojsko. Kopje bukowe i jabłonne zapalają się, takoż tarcze aż do klamer ze szczerego złota. Drzewce ostrych włóczni pękają; kolczugi i hełmy stalowe skręcają się; Karol widzi swoich rycerzy w wielkiej rozpaczy. Potem niedźwiedzie i leopardy chcą się pożreć; węże i żmije, smoki i czarty. I jest tam więcej niż trzydzieści tysięcy gryfów, które wszystkie rzucają się na Francuzów. Francuzi krzyczą: „Karolu Wielki, na pomoc!“ Król, wzruszony boleścią i litością, chce