Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 064.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wo!“ Oliwier rzekł: „Hańba niech będzie najopieszalszemu!“ Na te słowa, Francuzi runęli w ich kupę.

CXLV

Kiedy poganie widzą że Francuzów jest mało, rosną w pychę i krzepią się na duchu. Powiadają jeden do drugiego: „Zła musi być sprawa cesarza!“ Marganis dosiada srokatego konia. Spina go silnie złotemi ostrogami, uderza Oliwiera z tyłu w plecy; włócznia przeszywa pierś i wychodzi drugą stroną. Poczem mówi: „Oto dostał tęgi cios! Karol, król Wielki, zostawił cię w wąwozie na twoją zgubę. Jeżeli nam wyrządził szkodę, nie ma się czem chwalić; bodaj na tobie jednym, dobrze pomściłem naszych“.

CXLVI

Oliwier czuje, że jest ugodzony na śmierć. Trzyma Hauteclaire, swój miecz z błękitnej stali, uderza Marganisa w śpiczasty hełm, cały złocony. Zrywa zeń ozdoby i kryształy, rozcina mu głowę aż po zęby. Obraca brzeszczot w ranie i wali go trupem. Powiada następnie: „Przeklęty bądź, poganinie! Nie powiadam, że Karol nic nie stracił; ale przynajmniej nie będziesz w królestwie swojem chwalił się przed żadną kobietą ani damą, że mi wziąłeś bodaj szeląga, ani żeś zrobił jakąś krzywdę bądź mnie bądź komukolwiek w świecie“. Poczem woła Rolanda, aby go wspomógł.

CXLVII

Oliwier czuje, że jest zraniony śmiertelnie. Nie może się nasycić pomstą. W najgęstszej ciżbie wali jak szczery baron. Rąbie na sztuki kopje i tarcze, nogi i ręce, siodła i krzyże. Ktoby go widział jak on ćwiartuje pogan, ten zapamiętałby dzielnego rycerza. Nie zapomina okrzyku Karola: Montjoie! Krzyczy głośno i dźwięcz-