Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 056.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CXXII

Z drugiej strony przybywa poganin, Grandwin, syn Kapuela, króla Kapadocji. Siedzi na koniu, którego nazywa Marmojrem, szybszy to koń niż wszelki ptak w powietrzu. Puszcza cugle, spina go ostrogą i pędzi ugodzić Geryna całą siłą. Kruszy mu złocistą tarczę, strąca mu ją ze szyi. Następnie rozpruwa mu pancerz, zatapia mu w ciało cały swój błękitny proporzec i wali go trupem na wysoką skałę. Zabija jeszcze Gerjera jego towarzysza, i Beranżyra i Wita z Antonin, poczem uderza na bogatego diuka, Anstorga, który trzymał lennem Walencję i Anwer nad Rodanem. Wali go trupem; poganie się cieszą. Francuzi mówią: „Co za pomór na naszych“.

CXXIII

Hrabia Roland trzyma swój miecz zakrwawiony. Posłyszał dobrze, że Francuzi tracą ducha. Tak się tem zafrasował, że omal mu serce nie pęknie. Rzekł do poganina: „Niechaj Bóg ześle na ciebie wszystkie nieszczęścia! Drogo ci sprzedam tego któregoś zabił“. Spina konia. Który zwycięży? Oto się zmagają.

CXXIV

Grandwin był dzielny i waleczny, krzepki i śmiały w boju. Na drodze swojej spotkał on Rolanda. Nigdy go nie widział: poznaje go wszelako po hardej twarzy, po pięknem ciele, po spojrzeniu i postawie; zląkł się, nie może tego ukryć. Chce uciekać, ale napróżno. Hrabia ugodził go ciosem tak cudownym, że przeciął mu cały hełm aż do przyłbicy, przecina mu nos i usta i zęby, i cały tułów i koszulkę z tęgiego drutu, i srebrny łęk u złoconego siodła i głęboko nadcina grzbiet konia. Niemasz lekarstwa, zabił ich obu, i jęknęli wszyscy hiszpańscy rycerze. Francuzi powiadają: „Nasz wódz dobrze kropi!“