Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 106.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

schylonym, czy kogoś nie chwyci za gardło i nie zdusi nadobre. Tymczasem cierpliwie czekał. Emieljanow nie zmieniał pozycyi. Patrzał w Zinę. Ona nie zwracała na niego uwagi. Bawiła się najwidoczniej swojemi myślami, jakby obok niej nikogo nie było w pokoju. W pewnej chwili o coś zapytała Emieljanowa, patrząc w inną stronę. On nie odpowiedział. Wtedy wstała. Podeszła do odsłoniętej klawiatury. Uderzyła jednym palcem w jękliwy wiolinowy klawisz. Fosca w trzewiach swych usłyszał ten głos, w głąb cielesnej istoty uderzył go ten dźwięk, niczem grot strzały, trafiający w sedno. To ten dźwięk z Apassionaty! Znał go! Pamiętał!
Poruszył się, żeby wstać i iść ku niej. Ale to właśnie ona zbliżyła się do drzwi, prowadzących na taras. Zasłoniła drzwi sobą. Gdy położyła rękę na klamce, Emieljanow coś powiedział. Odwróciła się do niego gwałtownie i wielekroć powtarzała, powtarzała z gwałtownym gestem pewien rosyjski wyraz. Wtedy tamtemu ręka usunęła się z pod głowy i ta ciężka głowa upadła na krawędź stołu.
Pani Szczebieniew szybkim ruchem otworzyła drzwi. Wyszła z pokoju i, niby biały obłok, zajaśniała w mroku nocnym. Zobaczywszy przed sobą człowieka na tarasie, żachnęła się wstecz. Fosca chwycił ją za wyciągnięte ręce i nakazał milczenie. Zamilkła. Ciało jej stało się, jak mgła, jak obłok. Wtuliła się w objęcia Ernesta na jedno mgnienie źrenicy. Nagle cofnęła się do pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i znowu usiadła naprost Emieljanowa, przy stole. Coś do niego mówiła, choć nie podnosił swej rudej głowiny. Podźwignęła tę głowę dotknięciem ręki. — Wstał. — Poszła przed nim przez