Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 096.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Fosca i pani Zina we dwoje postanowili wtargnąć na zewnętrzną powierzchnię kopuły i wejść na krzyż. Ernesto szedł pierwszy i wstąpił po drabinie na najwyższy szczebel krzyża. Ale stanąwszy tam i spojrzawszy poza siebie, zadrżał w śmiertelnej panice. Towarzyszka eskapady szła za nim tuż-tuż, ale była blada, jak śnieg. Wiotkie jej ręce, niczem szpony, obejmowały zardzewiałe żelazne pręty drabiny, — usta były uchylone do krzyku, suknie wiatr targał, a cała postać trzęsła się, jak liść podczas burzy. Fosca począł krzyczeć, żeby natychmiast zstępowała na dół, żeby się z całej siły trzymała żelaznych szczebli. Posłusznie jęła cofać się z zamkniętemi oczami, szukając nogami oparcia. Gdy wreszcie stanęli w otworze wewnętrznych schodów, Zina była prawie omdlona. Wargi miała sine, oczy bielmem zaszłe. Długa chwila upłynęła, zanim przyszła do siebie. Wtedy szepnęła:
— Ernesto, — jak tam było dobrze... Sami jedni, sami jedni na tym krzyżu...


Pewnego wieczora «solista» dał w kinie zastępcę za siebie, a sam wybrał się do Ifigenii na proszony wieczorny obiad. Było to już w jego epoce frakowej. Na obiedzie było dużo osób z różnych ambasad i z miasta, figur, o których się czyta w dziennikach, gdy wypadnie jakaś wielka feta, albo uroczystość dworska. I oto w takiem towarzystwie Fosca był dostrzeżony przez wszystkie damy. A gdy grał po obiedzie, miał u swych stóp roziskrzone spojrzenia. Będąc zaś tak wielkim potentatem, wstydził się swego tryumfu, wskutek czego był aż za-