Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 094.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zajmować się, myśleć o nich, zastanawiać się głęboko nad wszystkiem, co mówią, czynią i zamierzają.
Między Ernestem i panią Zinaidą Szczebieniew nie było ani cienia romansu, miłostki, czy tak zwanego flirtu. Fosca nigdy jeszcze od początku znajomości nie pocałował tej damy w rękę i nie obdarzył jej znaczącem spojrzeniem. Była to raczej jakaś zaprzepaszczona przyjaźń, wzajemne upodobanie w sobie, posunięte do granic koleżeństwa, współbraterstwa. Ernesto wypowiadał prosto i szczerze swe zdanie o każdej sukni pani Zinaidy, ganił niektóre jej stroje, słowa, sposób zachowania się, wybuchy i pomysły. Innemi zachwycał się aż do szału. Gdy pierwszy raz przyszedł w nowem ubraniu, wyświeżony i niejako w nowej skórze, dostała z radości lekkiego obłędu. Skakała, płakała, śmiała się, pudrowała, czerwieniła sobie wargi, patrzała nań ze wszystkich stron, a nadewszystko, siadłszy naprzeciwko nowego eleganta, wlepiała weń zachwycone oczy, aż do, — co się polskim wyrazem doskonale określa i wyraża, — zupełnego zaślepienia. Ona to teraz wskazywała mu do wyboru w sklepach najpiękniejsze krawaty, które dla niego na wystawach galanteryjnych wiecznego miasta wyszperała oczyma. Uczyła go swobody ruchów, naturalnego zachowania się w salonie, póz i manier. Tłomaczyła mu znaczenie pewnych angielskich wyrazów, które trzeba było koniecznie umieć i rozumieć. Była dla Ernesta siostrą, przyjaciółką, nauczycielką, opiekunką i ochmistrzynią, a nieraz czemś bardziej bacznem, pilnem i oddanem, niż on sam był dla siebie. Była bowiem źrenicą, czuwającą sekretnie, która wszystko przewiduje. Tych dwoje ludzi miało takie upodobanie w przebywaniu razem, w rozmowie sam na