Strona:PL Stefan Żeromski-Pomyłki 086.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ności. Rozmowa potoczyła się teraz naprzemiany po francusku i po angielsku. Wszyscy mówili tymi obydwoma językami tak łatwo, lekko, potoczyście, wprawnie i barwnie, jakby to były ich mowy rodowite. Ani włoskich, ani rosyjskich wyrazów nie zażywano. Wychodziło na to, że byłaby w tem pewna niewłaściwość. Ernesta zachwycała owa łatwość przerzucania się od mowy do mowy, owa możność narzucania się ze swobodą w którymkolwiek z tych języków, zażywania obydwu w miarę chęci, impulsu, jakiejś wygody, co przypominało mu ruchy człowieka, rozespanego w dobrem łóżku. Ocknął się oto po twardym i dobroczynnym śnie, wygodnie mu jest leżeć na prawym boku, ale jeszcze milej, jeszcze wygodniej będzie na lewym, więc się obraca, zażywając nadmiaru rozkoszy.
Lokaj wszedł do salonu i coś niezrozumiale zaanonsował. Zinaida podążyła naprzód do sąsiedniego pokoju, — za nią mężczyźni.
Michel pieczołowicie przepuszczał przed sobą «skrzypka». Miejsce ostatniego wypadło naprost gospodyni. W czasie rozmowy mógł patrzeć na nią twarzą w twarz i podziwiać jej urodę. Twarz jej była szczególnie dziewicza, jakoś czysta, nietknięta żadną zmazą, iście wiosenna. Włosy lśniły i promieniały na słońcu, które wpadało do pokoju przez okno. Policzki barwiły się raz wraz, a usta uśmiechały po dziecięcemu, odsłaniając dwa szeregi przecudnych zębów.
Jakże smakował artyście obiad! Początkowo wygłodniały bezśniadaniowiec, wstydząc się prostactwa swych ruchów i nędzy odzienia, usiłował mało jeść. Ledwo-ledwo dziobał kawałeczki mięsa, czy ryby. Ale dosko-