Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 268.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na Obidowej wiał straszny wiatr, ostry, zimny od Babiej góry. Górale kopiący ziemniaki stawiali sobie przez szerokość zagonu zasłony, bo ciałoby ich skostniało i spękało od wichru. Widać było chłopów idących z temi zasłonami na plecach, jak Samson z bramami miasta.
Wszystko dokoła szare, martwe, tylko smereki zawsze zielone witają zimę ze spokojem.
Spojrzeliśmy ku Tatrom. Płynęły morzem blasków i błękitów — czyste, jasne, kryształowe, srebrzyste, w śnieżnej, skrzącej się, niepokalanej bieli.