Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 234.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Siedzieliśmy „Na przełęczy“ w siodle między dwiema turniami, z których zachodnia, wirch Mięguszowski, sterczała na niebie chwiejną piramidą ze ścianami spadającemi, od północy, w przepaść z przerażającą pionowością.
Kiedy niektórzy z naszych towarzyszów przybierali najwdzięczniejsze pozy nad samym skrajem przepaści dla skokietowania dam, które ich miały obserwować ze schroniska nad Morskiem Okiem, — tymczasem strzelono na znak z rewolweru, na co odpowiedział moździerz z dołu, zbudziwszy straszliwy warchoł ech, które się długo rozlegały we wnętrzach gór, podobne do potwornego warczenia i ryku gryzących się strasznych bestyj.
Górale usiedli, zwiesiwszy nogi w przepaść, i grali marsze i tańce.
Wszystko to jednak nie mogło zmniejszyć głębi przepaści, która zdawała się tem okropniejszą, iż nigdzie nie było widać śladu drogi.
I właściwie nie świadomość niebezpieczeństwa, tylko poczuwanie własnej nicości, marność swoich sił wobec potęgi góry, działa tak przygnębiająco.
— Kędyż pójdziemy? — pytaliśmy się my, którzyśmy po raz pierwszy patrzyli na świat z tego punktu widzenia.
— Ze tędy! — pokazywał przewodnik na skałę, mało co odchyloną od pionu, chropawą wprawdzie, lecz w cieniu, który ją okrywał, nie znać było żadnej perci. Nie pytałem więcej. Paliłem w milczeniu papierosy, dano mi szklankę wina — piłem — i nagle przypomniała mi się blada twarz i spocone czoło...
— A bodajże cię!
Przyrodnik roztaczał przed kimś swoję erudycyą taternicką: „Przełęcz, mówił, jest wzniesiona na 7,319 stóp wiedeńskich nad poziom morza, Morskie Oko zaś na 4,379, czyli, jesteśmy nad przepaścią, mającą 2,940 stóp głębi — czyli około wiorsty“ — recytował, jakby wykładał komu lekcyą. — „Proszę sobie wyobrazić 55 kamienic trzypiętrowych, postawionych jedne na drugie, i to, że się stoi na gzemsie kamienicy najwyżej znajdującej się...“
Wyobraziłem sobie w tejże chwili, i zejście w przepaść wydało mi się znacznie przyjemniejszem od stania na gzemsie, nawet jednego trzypiętrowego domu.
— „Zresztą,“ — mówił, dalej przyrodnik — „niema obawy, żeby kto doleciał do dna, ponieważ przedtem roztrzaska się o pierwszy wystający