Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— He! stęka! Kto się z młodości roboty bał, co się jej dość nie naje, to stęka! Ja ta jej nigdy łakomy nie był! — odpowiada, szydząc ze swego życia, które spędził głównie na myśliwskiej włóczędze.
O tej samej żonie mówi, że jest tak chuda: „co oreł dwie takie na Krzywań wyniesie a nie odpocnie.“
Patrząc na domy i ziemie człowieka bogatego, lecz małej wartości osobistej, mówi: — „On ta na śmierzci nie skieltuje (nie zarobi), bo mu w niebie takich majątków nie uświadcom!“
Żyd go napastuje o parę dutków, które mu winien. — Sabała się śmieje i pociesza go, mówiąc:
— „Dam wam Osobitą (wirch) w procencie wykosić, jak Orawcy zejdom z owcami!“
— „A kto je to prawo pisał? Cheba niedźwiedź na turnicy pazdurami,“ — mówi na zakaz grania i śpiewania po drogach.
Zajęto mu krowę w lesie: „Krowa to ta lasu nie zje, ino siekiera!“ — tłómaczył Sabała.
Raz mówiono o wódce: — „Ku kościołowiby zniosła, cok jom zapłacił i wypił!“ — twierdził Sabała, stojąc na turni Giewontu.
Ktoś twierdził, że dawniej ludzie mniej pili, mniej u Żyda zostawiali, — Sabała na to z szyderstwem: — „E, to prawdą! ze samego z Zakopanego do Bochni zajechał, a u Żyda nie był — bo go nie było. Bo zaś chrześcianie po karcmach siedzieli a synkowali!“
Sabała uważa świat i życie na nim za bardzo wesołe; rad twierdzi, że nigdy smutnym nie był. Posiada on w najwyższym stopniu te przymioty, które Schopenhauer uważa za konieczne warunki szczęścia: przyrodzoną wesołość i zdrowie.
— „Smutkiem się zyć nie opłaci.“
— „Smutne serce gorse, niżli chorość, pilniej cłowieka uśmierci.“
— „Z trubacyi a ze smutku krew do serca uchodzi — a jakże jom gonić? Cheba weselem.“
— „Cłowiek serca zatwardzialsego to se smutku na serce bardzo nie popusca, choć i złe przyndzie.“
Oto niektóre zdania, malujące jego filozofią życia, wypływającą z jego temperamentu.
Rzadko też można widzieć Sabałę smutnego — chyba jak gra, albo kiedy przyjdzie na niego choroba, osłabienie, wtedy zaczyna go trapić starość, niedołęstwo, markoci się i mocuje z życiem, idzie na wirchy, pró-