Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 197.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wylegiwał się na tym piecu, i ciągle ozmyślował, coby zaś miał na świecie konać. Ale, to silne było chłopcysko, to zaś tam jakiegoś wołu chowali — Janosikowki było ośm roków i wołowi ośm, to go brał i nosił przed sobom. I dobrze niebardzo, poseł ociec na jarmark woły sprzedawać, a temcasem Janosik se uradził spróbować, jakąsby on miał siłę. Ten ociec woły sprzedał, idzie z jarmarku, a Janosik idzie na proci i zastąpił go, pieniądze odebrał, i poleciał przed ojcem i na piecu lóg. Przyndzie ociec dó domu: „No, sprzedaliście woły?“ Juźci ociec ozpowiada, jako zbój go zastąpił i pieniądze wzion.

obraz zbójnicki.
— I jakiz on był? Cy był telo co ja?
— I, co ty smarkacu stois proci niego!
Skoro zaś tak uzartował, oddał mu te pieniądze i poseł chodzić po halak. Zaseł do Ilcyka, — owcarzował tamok na sałasie, — ale ten nie kciał ś nim towarzysyć, do trzok razy nie dał mu pokoju — musiał iść ś nim. Juźci zebrał towarzystwo, było ich pięci, zaś Janosik i Bacyński,