Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 115.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

giego wirchu wabi go tak jaka Jantka czy Zośka, pasąca krowy. Siądzie na turniczce, sterczącej ponad lasem i śpiewa:

Zebyk wiedziała, ka mój miły kosi,
Zaniosłabyk jemu w podołecku cosi.

Potem zrywa się i rzuca w powietrze ów wściekły swój okrzyk, namiętny i niecierpliwy.

z hal w doliny.
Albo też juhaska, idąca z hali w doliny, i prowadząca na lejcu konia objuczonego obońkami, znudzona samotnem zstępowaniem po stromych i kanciastych brzeżkach, budzi swoim wrzaskiem echa śpiące w turniach i pragnienia w piersiach juhasów, którzy się odzywają gdzieś z dali na jej okrzyk.


∗                              ∗

Mały, ośmioletni Jędrek, chadzał już za owcami. Niewielkie to było, ale bardzo honorne i zajadliwe. Właśnie stał sobie na skale, bosy, w porteczkach wyszytych na kolanach grubemi, białemi nićmi, w wielkim, obszarpanym kapeluszu — stał i pozierał na owce, pasące się na trawiastych zboczach żlebu.
Wiatr chłodny przeciągał w cieniu, więc chłopak wyszedł do słonka i grzał się. Duży, stary baran, biały z czarną łatką na grzbiecie i siwemi pod okiem plamami, z nosem garbatym i pomarszczonym i wielkiemi bausami, stał przy nim, skubał trawę i od czasu do czasu spoglądał na chłopaka zielonemi źrenicami.