Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od tłuszczu i brudu, w starych, zrudziałych od słoty i dymu ognisk cuhach i portkach odartych; z ogromnemi, pasiatemi torbami wełnianemi, których długie na łokieć frendzle dyndają się im u kolan. Juhaski, w pomarańczowych chustach, w czerwonych płachtach, lub serdakach obcisłych na piersi, w granatowych spódnicach; nogi ich obwinięte białą szmatą do pół goleni i obwiązane czarną krajką przytrzymują kierpce.
Cała ta pstra czereda, obwiana parami oddechów stada, drze się w jędrnem i czystem powietrzu oblana słońcem, wesoła i budząca swemi śpiewami, piskiem piszczałek, dudnieniem kobzy echa drzemiące w wąwozach i wnętrzach gór.
Można sobie wyobrazić, jak tym ludziom, którzy całą zimę przesiedzieli bezczynnie w brudnych cuchnących izbach, których twarze zbladły i zzieleniały od lichego życia i braku powietrza, — można wyobrazić, jak im pachnie powiew hal, jak im się śmieje to słońce, błyszczące w rosie na trawach, jak im gra wieczna muzyka wód żywych i czystych.
Nakoniec, przebrnąwszy moc potoków, przeszedłszy tyle gór, wydostali się ponad lasy, i oto wchodzą na halę.
Szałas, zostawiony jesienią na woli wichrów halnych i wszelkiego złego, stoi z odartym dachem. Czarne, zakopcone wnętrze, zasypywane śniegiem, zieje wilgocią i stęchlizną; przeszłoroczny popiół i węgle z watry, z ogniska, zmieszały się w jakieś brudne błoto. Kto wie, kto tu zaglądał? Ile razy niedźwiedź, pasąc się na szałasisku, zazierał swojem czarnem ślepkiem przez szpary: jacy tu źli ludzie, albo też samo „złe“ siadywało w tej pustce! To też baca, wchodząc do pustego szałasu, mówi: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!“
Wogóle, całe to pasterstwo otoczone jest mnóstwem zwyczajów, noszących charakter tajemniczego obrządku.
Kiedy już zegnali owce do strągi, zagrody, baca bierze żarzące węgle, sypie na nie święcone ziele i żywicę, odkrywa głowę, żegna się i milcząc, okadza strągę trzy razy od zachodu na wschód, następnie wysypuje węgle przed strągą i z juhasami na klęczkach odmawia modlitwy. Przy dojeniu owiec, przy przecedzaniu mleka, przy robieniu sera odbywają się różne praktyki i nabożeństwa.
Wreszcie dach naprawiony, w dołku przy drzwiach watra, chwieje się czerwonym płomykiem, dym napełnia czarne poddasze, po kątach stoją statki, na ścianach wiszą płachty, szmaty, torby i cuhy, całe to ubogie