Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 046.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śmieje się z jakiejś poczwary, na której twarzy zdaje się skupiać złość, wściekłość, zawiść i podejrzliwość z całego Podhala. Tam, twarz mędrca z ogromnem sklepieniem czaszki, okolona długim, białym włosem, patrzy łagodnie i rozumnie — ówdzie, ruszają się karykatury mogące ozdabiać rączki lasek i parasoli.

Twarze te, rzeźbione są z tą usilnością wydobycia cech indywidualnych, która przypomina dążenia średniowiecznej sztuki. Rzadko tu się spotyka nieokreślone, zamazane komunały bez wyraźnego typu i charakteru.
— To jest tak piękne jak balet! — zawołał pewien turysta, patrząc na grupę młodych górali, smukłych, zgrabnych, ubranych w białe, wiszące na ramionach cuhy, i białe obcisłe spodnie, znaczone granatowym i czerwonym sznurkiem.

Zdanie to tak pochlebne dla baletu, zawiera w sobie o tyle prawdy, o ile człowiekowi przywykłemu widzieć zręczne ruchy i piękne pozy tylko w teatrze, musi z konieczności teatr służyć za miarę piękna.

Zgrabność i piękno ruchów polega na ich zgodności z celem, w którym są wykonywane. Ręka podejmująca pióro, jeżeli napręża się i rusza z siłą nieodpowiednią dźwiganemu ciężarowi, robi wrażenie niedołęstwa i niezręczności. Ciało, które opiera się na nogach bez wyraźnego oznaczenia równowagi i akcentowania punktu oporu — zdaje się ociężałem i niezgrabnem.
Górale, mając nadzwyczaj proporcyonalne członki, małe stopy i ręce, odznaczają się przytem niezwykłą zwinnością, lekkością i dobitnie akcentowaną celowością ruchów. Przymiotów tych nie można kłaść wyłącznie na karb warunków, w jakich żyją.