Strona:PL Stanisław Witkiewicz-Na przełęczy 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
NA PRZEŁĘCZY



I.


kościół maryacki.
Był upał. Słońce popołudniowe topiło się w białym blasku, zalewając pożogą promieni drżących, srebrno-szarych, połamane dachy i strzeliste szczyty wież, których cienie roztaczały się po ścianach domów, kładły się długiemi plamami po obszarach placów lub sięgały w głąb wązkich ulic.
W pustym rynku drzemało parę dorożkarskich koni i z rzadka przemykał się jasny parasol, z pod którego wyzierały nogi, lub spódnice i wlokąca się za niemi plamka cienia.
Na linii A — B, po której zwykle przechadza się, zezując „pod Barany“, opinia publiczna Krakowa, dziś przesuwały się za słońcem tylko cienie latarni gazowych.
Nie było widać ani ładnych lub pięknie ubranych kobiet; ani cienkonogich lejtantów piechoty, obciągających wązkie kurtki, ani ułańskich poruczników kokietujących złotym ogonkiem swoich dołmanów.
Przed rozpalonem do wściekłości słońcem uciekli przyszli ministrowie i aspiranci do prezydyalnego fotelu, politycy wszelkich stronnictw... i człon-