Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niem, byłem pewny, że jego dramaty — ja je już dawno znałem...
Urwał, zląkł się, czy nie za dużo powiedział...
— Ciebiem ratował, ciebie!
Podrzuciła nagle głowę.
— Co? co?
— Sambym sobie radę dał — to brzmi brutalnie, ale tak jest... Byłbym cię musiał na opiece Boskiej zostawić — a coby się wtedy z tobą stało?
Teraz już mu wierzyła — wyciągnęła rękę — siadł obok niej i objął ją.
— Te telegramy — szepnął cicho — to nasze wybawienie... Przed tygodniem sfałszowałem weksel...
— Jezus Marya!
— Tak! zrobiłem to spokojnie i zimno — postawiłem wszystko na jedną kartę. Tonąłem w długach — sfałszowałem podpis mej babki, która nic o mnie wiedzieć nie chce i dawno się mnie wyparła, a z rozkoszą widziałaby mnie tam, gdziebyś nawet ty z całą nienawiścią twoją, widzieć mnie nie chciała...
Łucya patrzyła na niego przerażona.
— Jezus Marya! Weksel sfałszowałeś?
— Już drugi raz wzywasz na pomoc Jezusa i Maryę — wybacz, ale po dziś dzień cuda się nie dzieją. Bądź szczęśliwa, że teraz mogę go wy-