Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

daniu obrazów spędzić, to za dużo... Pewno cię to mocno znużyło. Ale wybacz mi: jam tak serdecznie rad, żeś wreszcie przyszedł, a może sam nie wiesz, jak mi na twoim sądzie zależy.
Bielecki rozgrzał się nagle.
— Słuchaj Borsuk, ja ci pomogę. Tyś dzieciak i fanatyk. Ja wiem, jakie ty ofiary dla twej sztuki ponosisz, wiem, że się głodzisz, a ostatni grosz wydajesz na płótno i farby... No! nie zaprzeczaj — przede mną nie potrzebujesz mieć tajemnic... ja — urwał na chwilę — ja, zdaje się, niezadługo wypłynę. Posłałem dramat na konkurs i mam prawie pewność, że zyskam pierwszą nagrodę. Jakieś tam głupie tysiąc rubli, to nic, ale rozgłos — imię odrazu — i... i — grymas wykrzywił jego twarz — i ni stąd ni zowąd jest się powagą — laureat! rozumiesz, co to znaczy? laureat! Dziś moje nazwisko nic nie znaczy, jestem prostym dziennikarzem, a za jaki tydzień już będę chlubą narodu! Ha, ha, ha... wtedy jako laureat będę takim panem, że jak powiem: to jest białe, to choćby było czarne, jak noc, będą mi wierzyć, że jest białe... Tyś dzieciak, ty masz w sobie tę dziecięcą naiwność, że ci się zdaje... co tobie właściwie się zdaje? Prawda, ty myślisz w przeświadczeniu twej wielkiej mocy, jako artysta, że prędzej, czy później wypłyniesz bez protekcyi żadnej, bez reklamy, że