Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 082.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widzisz, taki mi się podobasz, spokorniałeś. Tak, tak... teraz przestałam być twoją niewolnicą, twoją panią jestem. — Ten wielki król... — spojrzała na Górskiego, urwała i odruchowo przywarła do Bieleckiego. — Patrz, jak on się śmieje!
Bielecki nie mógł oczu oderwać od Górskiego.
Twarz trupa wyraźnie się śmiała dzikiem szyderstwem, jakąś piekielną pogardą...
— Śpieszmy się! — szepnął. — Ty wyjdziesz pierwsza... Nie, nie! poczekaj!
Skradał się na palcach do drzwi, otworzył ją z niezmierną przezornością, bo lękał się, by nie skrzypnęły, wyciągnął z sieni przygotowaną tam torbę ręczną, wpakował w nią z gorączkowym pośpiechem wszystkie papiery, leżące na biurku.
Śledziła z zimną ciekawością każdy jego ruch, z pogardą patrzyła na jego pośpiech.
— Myślałam, żeś ty mocniejszy. Co tak drżysz, co się tak trzęsiesz? Przecież to wszystko twoje, przed śmiercią mówił mi, że tobie to wszystko darował — i pozwól — tu jest jego list, pisany do policyi. To bardzo ważne, zostaw to na stole, tu na samym wierzchu, by było widoczne... O tak...
Odwróciła się od niego, siadła znowu na łóżku przy zmarłym, zdawało się, że całkiem